Mity i wierzenia bułgarskie

Najpiękniejsza kraina.

Pan Bóg ogłosił przez swego anioła, że będzie dzielił ziemię, którą stworzył. Zaraz ludzie stanęli w kolejce. Rozdawał Pan ziemie z wiecznym śniegiem, rozdawał tundry i tajgi, pustynie i puszcze, urodzajne doliny, ogromne rzeki i ziemie pomiędzy nimi, morza i oceany, najwyższe góry… Wzięły ludy czerwone i żółte, wzięły czarne. Dużo miał pracy… mierzył, liczył, ważył… Westchnął i spojrzał na Europę. Choć nie tak wielka, jak poprzednie lądy, też duża była. Skinął Pan Bóg na swego anioła i rzekł:
– Widziałeś, jak to się robi. Rozdziel tym, co tu jeszcze stoją, a ja odsapnę.
Anioł szybko podzielił, co tam było do dania, i pofrunął. Ludzie odeszli, każdy w swoją stronę. Pan Bóg obudził się i zobaczył smutnego człowieka, stojącego na pustym placu.
– A ty, dlaczego nie poszedłeś do swojego kraju?
– Nie mam go, Panie. Anioł wszystko rozdał, dla mnie już nic nie zostało – odrzekł człowiek.
Zamyślił się Pan Bóg i rzekł:
– A to weź moją Bułgarię… chciałem ją sobie zostawić, bo to najpiękniejsza kraina, ale weź… weź…

Jeździec Tracki

Galopuje przez ziemie trackie z włócznią w ręce. Czasem pędzi przy nim lew, innym razem sfora psów. Pojawia się jako bóg trzygłowy, ale też widywano jednogłowego brodacza. Przed Jeźdźcem idą kobiety albo tylko sługa biegnie za nim, uczepiony końskiego ogona. Bóg-Jeździec nigdy nie zsiada z konia, świętego zwierzęcia. Słońce w stałym ruchu unosi się nad ziemią. A koń to najszybszy biegacz boskiego słońca.
„O Słońce, światło najwyższej czci godne w oczach Traków konie miłujących.”(Sofokles)
Pod postacią boga-Jeźdźca Trakowie czcili Słońce. Nie znamy prawdziwego imienia konnego bóstwa, choć wiadomo, że nazywano go Herosem. Grecy, którzy właściwie cały swój panteon wielkich i mniejszych bogów przeprowadzili z Tracji na Olimp, utożsamiali słonecznego boga Traków z Apollem i Hermesem. Kult boga bohatera przejęli po Grekach Rzymianie i plemiona słowiańskie, szybko też przeniknął do chrześcijaństwa. Gdy Trakowie przyjmowali nową religię, nie zdradzili swego starego boga. Wieczny Jeździec galopował teraz, by chwytać dusze, które miał poprowadzić do świata wiecznego życia. A potem na trackiego konia wsiadł św. Dymitr.

Nierządnica w purpurze

Teodora – żona Justyniana I Wielkiego, wszechwładna cesarzowa Bizancjum, która knuła zbrodnie, skazywała na wygnanie wielkich wodzów armii, gdy klęskę im Słowianie zadali, pozbawiała mitry papieży rzymskich, samowolnie mianowała patriarchów i zmieniała rozkazy cesarskiego małżonka – nie urodziła się w Purpurze. Pisze w swej Historii sekretnej Prokopiusz z Cezarei, że była dziewką sprzedajną, tancerką obnażającą rozpustne ciało, ku uciesze gawiedzi. Omamiła swymi wdziękami Justyniana, a ten zamiast rzucić jej parę drobniaków, jak to czynili inni, zaprowadził nierządnicę do cesarskiego łoża w Purpurze. „Purpura jest to komnata w pałacu cesarskim… Podłogę jak i ściany wyłożono płytami marmurowymi, które dawni cesarze kazali sprowadzić z Rzymu… Marmur ten jest cały barwy purpurowej”- wyjaśnia Anna Komnena w kronice Aleksjada.

Strzaty chana Kubrata

Ziemie chana Kubrata ciągną się od Morza Azowskiego po Kaukaz, z wielkim trudem zdobyte i zjednoczone. Jaki los czeka Wielką Bułgarię po śmierci władcy? Przywołał chan Kubrat pięciu swoich synów. Przybył Bajan i Kotrag, i Asparuch, i Kubrat, i Kuwer. Wziął ojciec strzały i wręczył każdemu po jednej, nakazując złamać. Uczynili to bez trudu, śmiejąc się. Ale chan złączył pięć strzał i znów kazał złamać. Nie poradził żaden z nich. I rzekł wtedy chan Kubrat:
– Jeśli podzielicie ziemię, którą wam zostawiam, na pięć części, rychło wróg wam je odbierze, bo będziecie słabi jak ta pojedyncza strzała. Ale jeśli razem będziecie pilnować waszego dziedzictwa, nikt was nie pokona.
Zmarł stary chan. Tylko jeden z pięciu synów pozostał w Wielkiej Bułgarii – Bajan. I zaraz Chazarowie najechali jego królestwo. A Kotrag, Asparuch, Kubrat i Kuwer zebrali wojska i ruszyli na podbój nowych ludów. Chan Asparuch doszedł aż do Dunaju, przekroczył ogromną rzekę i podążył dalej na południe…

Końskie tajno

Irena, idąc dróżką skalistej wyspy, spojrzała na grudkę wysuszonego końskiego łajna. Roześmiała się… Ale zaraz zacisnęła zęby, myśląc o Purpurowej Komnacie w Konstantynopolu. Najgorsze wieści zawsze przychodziły z Bałkanów. Najpierw ten głupiec Konstantyn V, współcesarz z jej mężem, Leonem IV, po tak świetnym zwycięstwie dał się podejść chanowi Telerigowi. Cesarz zginął w wyprawie przeciw Bułgarom. I dobrze. Słabeusz Leon, jej mąż, też nie pożył długo. Ale urodziła syna Konstantyna VI w Purpurowej Komnacie. Sprawowała władzę… w jego imieniu. Siadała po męsku na konia i doglądała wojsk.
Smarkacz udawał cesarza na II soborze nicejskim w 787 roku. Ale to jej wszyscy słuchali, bo czy mogli zapomnieć tych, których kazała oślepić, gdy bunt wzniecił Nikefor? Po bracie, Leonie IV, na tron się szykował. W 787 roku odebrała chanowi Kardamowi Berroe (Starą Zagorę), kazała ją odbudować i nazwać Irenupolis. Zażądała przysięgi wierności, a ci znów się zbuntowali i zamknęli ją w klasztorze. Dobry syn przywołał ją po roku.
Znów spała w Purpurowej Komnacie i rządziła. Ale smarkacz rwał się do władzy… zmarnował wojsko bizantyjskie w bitwie z chanem Kardamem w 791 roku. Trzeba było płacić Bułgarom daniny, potem nowa rebelia Nikefora… i tylu uczyniła nowych oślepionych.
Chan Kardam zażądał trybutu! Po całym Konstantynopolu kazała zbierać końskie łajno i mu je wysłała… Ach, smarkacz wziął sobie kochankę Teodotę i jako żonę na tron wprowadził. Tak, w Purpurowej Komnacie, gdzie go urodziła, kazała mu ogniem oczy wypalić. Ogłosiła się basileusem – cesarzem – a nie basilissą. Nawet król Franków Karol Wielki koronowany w Rzymie na cesarza, poprosił ją o rękę. Zanim przybyli posłańcy do Konstantynopola, jakiś Nikefor wdarł się na tron bizantyjski.
Ale tam na Bałkanach nowy chan, Krum, szykuje się do rozprawy z Bizancjum. Irena z rozmachem kopnęła wysuszoną grudkę.

Pages: 1 2 3